Chociaż aż trudno w to uwierzyć, to Mitsubishi poddało swojego najmniejszego SUVa kolejnemu… liftingowi.
Mitsubishi ASX zaczyna być prawdziwym weteranem rynku motoryzacyjnego. Model ten zadebiutował już 10 lat temu, przeszedł właśnie czwarty facelifting i nic nie zapowiada, żeby miał być wycofany niedługo z produkcji. Dlaczego Japończycy decydują się na taki krok? To proste, ASX wciąż świetnie się sprzedaje dzięki prostej konstrukcji i niewygórowanej cenie.
O ile wcześniejsze kuracje odmładzające ograniczały się do naprawdę małych detali, o tyle w przypadku tej nie można przejść obojętnie. ASX dostał całkowicie nowy przód, który w żadnym elemencie nie nawiązuje nawet do poprzedniego wyglądu. Światła, ogromny grill, chromowane wykończenie oraz dodatkowe światła na boku zderzaka do złudzenia wyglądają jak te w zaprezentowanym rok temu modelu Eclipse Cross – i dobrze, bo odmłodziły ASXa o dobrych kilka lat. Zmiany z tyłu ograniczyły się do nowego zderzaka oraz lamp. Wprawne oko zauważy też nowe klamki. Zmiany w środku są o wiele mniejsze, ale na szczęście objęły jedną z największych bolączek ASXa – system multimedialny. Ekran do jego obsługi został powiększony do rozmiaru 8 cali.
Pod maską bez większych zmian. W momencie premiery SUV w Europie będzie dostępny z zaledwie jedną jednostką napędową. Będzie to benzynowy dwulitrowiec łączony standardowo z nieco archaiczną pięciobiegową skrzynią biegów. Opcją będzie bezstopniowa przekładnia CVT, która będzie imitować sześć przełożeń. Na razie nie wiadomo jednak jakie osiągi będzie mieć jednostka. Ciekawostką jest brak w ofercie silnika diesla oraz turbodoładowanej jednostki benzynowej 1.5 – te mogą pojawić się później.
Odświeżony ASX swoją premierę będzie mieć podczas zbliżających się już wielkimi krokami targów w Genewie.
Tagi: asx, asx 2019, crossover, Genewa19, mitsubishi, mitsubishi 2019, mitsubishi asx 2019, new asx, nowe mitsubishi asx, nowy asx, suv, targi w genewie