MENU

Infiniti QX30 2.2d 7DCT AWD Premium Tech – test

Mitsubishi Pajero Family Adventure 3.2 DI-D Instyle – test

24 września 2017 Pierwszy kontakt, Testy Autor:

Mercedes-AMG C63 Coupe – magia dźwięku

Debiut najnowszej generacji Mercedesa C 63 AMG stał pod znakiem zmiany silnika. To właśnie jednostka napędowa była rzeczą, która definiowała kapitalnego poprzednika. Niestety, wolnossące, 6,2-litrowe V8 zostało zmiecione przez normy ekologiczne, a jego miejsce zajął motor znany już z modelu AMG GT – 4.0 V8 biturbo. Czy taka pojemność wystarczy, aby utrzymać wyjątkową otoczkę atomowej C-klasy z Affalterbach?

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-4

Naturalnie Mercedes nie jest jedynym producentem, który podąża tą drogą. Pierwszą ofiarą downsizingu w tej klasie było BMW M3, które w nowej generacji stawia na jednostkę 6-cylindrową. Zniknięcie V8-mki znanej z odmiany E90 wywołało niemałą burzę i podzieliło entuzjastów na dwa obozy – ten, który docenia jeszcze lepsze osiągi nowej M-ki dzięki zastosowaniu turbodoładowania, oraz drugi, który twierdzi, że niepowtarzalny klimat gdzieś zaginął. Inna sprawa, że przecież BMW od zawsze słynęło z rzędowych silników z sześcioma „garami” – dlatego, jeśli popatrzymy na tę zmianę trochę szerzej, nie jest ona wcale taka straszna. Tymczasem w Stuttgarcie tradycja modeli AMG jest jedna: wariacki dźwięk i tworzenie europejskich „muscle carów”. Dlatego pomimo zmniejszenia litrażu, pod maską nadal znajdziemy odpowiednią liczbę cylindrów.

Nowy motor o pojemności 3982 cm³ jest dziełem na miarę aktualnych czasów. Ma podwójne doładowanie i bardziej kompaktowe wymiary od poprzednika. Do dyspozycji kierowcy oddaje 476 lub 510 koni mechanicznych (w wersji C 63 S), co pomaga osiągnąć 100 km/h odpowiednio w 4 i 3,9 sekundy. Producent obiecuje też niższe spalanie, lecz w tym wszystkim to chyba najmniej istotna kwestia. Bardziej liczy się to, jakie emocje ta nowa jednostka w nas wywołuje – a te są fantastyczne.

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-6

Już pierwsze chwile po naciśnięciu przycisku startera zwiastują, że Mercedes C 63 nie stracił swojego charakteru. W dalszym ciągu raczy nas doniosłym rykiem, a nie ruszyliśmy jeszcze przecież z miejsca. Kilkaset metrów później dochodzą kolejne spostrzeżenia – w trybie komfortowym skrzynia biegów zaskakująco zwinnie przerzuca kolejne przełożenia. Nie ma tu mowy o szarpaniu, czy innych niepożądanych efektach. W dłoniach świetnie leży mięsista, obita alcantarą kierownica. Bulgot pod maską cały czas daje o sobie znać, ale potrzebujemy jeszcze chwili, aby doprowadzić całość do temperatury roboczej.

Do dyspozycji mamy cztery tryby jazdy – komfortowy, indywidualny, Sport i Sport+. Wersja C 63 S dokłada do tego jeszcze Race, w którym elektroniczne wspomagacze są wyłączone. Nasz egzemplarz to C 63 AMG Coupe – bez „eski”, lecz 476 koni to i tak sporo więcej niż u konkurencji z Monachium. M4 legitymuje się mocą na poziomie 431 KM (450 w wersji Competition) i jest wolniejsze w sprincie do setki o 0,1 s.

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-3

Za nami już kilka kilometrów. Pierwsze mocniejsze dociśnięcie gazu i na tablicy wskaźników widzimy dyskotekę – ale spokojnie, nie chodzi o awarię. To tylko kontrolka od ESP, którą ogarnęło szaleństwo. Systemy próbują dusić potworną moc, aby tylne koła mogły odpowiednio wgryźć się w asfalt. Gdy już złapiemy trakcję, auto wyrywa do przodu z ogromną siłą, a do naszych uszu dociera prawdziwy koncert. To jednak jeszcze nic – wszak wydech był w normalnym ustawieniu. Dopiero otwarcie klap pozwala na doświadczenie prawdziwej muzyki – teraz słyszymy gardłowy bas, zwieńczony przy każdej zmianie biegu potwornie głośnym strzałem. Tak, śmiało mogę powiedzieć, że charakter AMG jest na miejscu. Być może głębia samego brzmienia jest gorsza niż w dawnej jednostce, ale trzeba oddać Mercedesowi, że wykonał kawał dobrej roboty.

Dojeżdżamy do bardziej wymagającego fragmentu trasy. Tutaj możemy sprawdzić, jak nowa C-klasa AMG się prowadzi. Oczywiście już dawno jesteśmy uzbrojeni w ustawienie Sport+, w którym całość staje się zauważalnie bardziej zwarta. Auto lepiej reaguje na gaz, układ kierowniczy się wyostrza, a elektronika, choć ciągle nad nami czuwa, pozwala na dużo więcej. Kolejne przyspieszenie. Ciągle trudno mi uwierzyć, że turbodoładowany silnik tak dobrze wkręca się aż do końca skali obrotów. Nie ma choćby najmniejszego momentu zawahania, nie łapie żadnej zadyszki. Po prostu pcha nas coraz mocniej, a prędkościomierz zaczyna wskazywać nieprzyzwoite wartości.

W tym wszystkim trudno nie pochwalić skrzyni biegów. To przemodelowana przekładnia Speedshift AMG o 7-przełożeniach, która kolejne biegi wrzuca zgodnie z naszymi żądaniami i czyni to całkiem szybko. Wystarczy też przytrzymać lewą łopatkę, aby mechanizm zrzucił bieg na najniższy możliwy.

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-5

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-1 2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-2

A jak C 63 czuje się na krętej drodze? Bardzo przyzwoicie. Z masą 1785 kg nie jest to najlżejsze auto w klasie, ale w materii skręcania zdecydowanie przewyższa testowanego przez nas Lexusa RC F. Widać, że inżynierowie nie zmarnowali czasu na kalibrację zawieszenia, a całkiem sporą masę udało się skutecznie zamaskować. W efekcie kolejne łuki pokonujemy bardzo sprawnie, a granica przyczepności jest bardzo daleko. Pozytywna opinia to też zasługa precyzyjnego, mięsistego i świetnie wyważonego układu kierowniczego.

Trudno krytykować Mercedesa za sztywne zestrojenie zawieszenia. Jeśli chcemy, by auto odpowiednio skręcało, to jest to konieczne, choć – ujmując to delikatnie – jako grand tourer zdecydowanie lepiej sprawdzi się wspomniany już RC F, czy np. Infiniti Q60 S.

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-11

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-12 2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-10

W drodze powrotnej z jazd testowych zastanawiam się, czy nowy Mercedes C 63 nie jest jednym z lepszych przedstawicieli ostatnich trendów w motoryzacji. Cząstka teatru związana z olbrzymią pojemnością uciekła, ale auto jest teraz lżejsze i szybsze. Brzmi fantastycznie (subiektywnie – lepiej niż wolnossące Lexusy z oddziału F) i zapewnia poczucie wyjątkowości na poziomie poprzednika. Są tylko dwa problemy – stylistyka, która chyba ma nieco mniej charakteru niż poprzednik, a także metka z ceną na poziomie 347 800 zł za wersję podstawową. Choć im dłużej to analizuję, tym bardziej dochodzę do wniosku, że cena na tle konkurencji nie jest wcale zła, a poszerzenia nadwozia w wersji Coupe wyglądają kapitalnie.

Za możliwość przetestowania samochodu dziękujemy dealerowi Mercedes-Benz Duda Cars z Wrocławia.

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-9

2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-7 2017-mercedes-amg-c63-coupe-test-8

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.

Jeżeli chcesz posiedzieć na naszej stronie, niestety musisz zaakceptować nasze ciastka... Więcej info

Prawa EU wymagają od nas poproszenia żebyście akceptowali nasze ciastka... nie chcemy wam oddawać naszych ciastek, bo je bardzo lubimy. I są bardzo smaczne. Ale jak was nie poprosimy o ich akceptację, to jakiś student prawa znajdzie naszą stronę i potem nas wydoi na hajs za brak tej informacji...

Zamknij