W ubiegły weekend Marco Wittmann, kierowca BMW, przypieczętował swój drugi tytuł mistrzowski wyścigowej serii DTM. Nie trzeba było długo czekać na reakcję marki, która zwycięstwo celebruje specjalną edycją limitowaną modelu M4 – DTM Champion Edition.
To w pewnym sensie wariacja na temat M4 GTS, które zaczęło pojawiać się na ulicach i zostało już dawno wyprzedane co do ostatniej sztuki. Oba modele dzielą charakterystyczną cechę, jaką jest specjalny wtrysk wody, opracowany przez firmę Bosch. Pozwala to trzylitrowej jednostce o sześciu cylindrach rozwinąć moc na poziomie 500 KM i moment obrotowy wynoszący nawet 600 Nm. Osiągi także już znamy – pierwsza setka w 3,8 sekundy, a maksymalnie nawet 305 km/h.
Jeszcze jednym elementem łączącym wersje GTS i DTM Champion Edition są tylne światła wykonane w technologii OLED. Zresztą, wewnątrz też wyglądają podobnie. Nowa wersja także jest autem dwumiejscowym, a w miejscu tylnej kanapy znajdziemy elementy klatki bezpieczeństwa. Z drugiej strony, nie zabrakło tu miejsca na nawigację i klimatyzację – jest więcej niż “po ludzku”.
To, co odróżnia wersję celebrującą sukces w DTM jest specjalne malowanie – bazą jest tu Biel Alpejska, a karoserię pokryto pasami w barwach M Performance. Tam, gdzie farba nie dotarła znajdziemy odkryte włókno węglowe, z którego wykonane są nie tylko dodatkowe lotki i ostre elementy aerodynamiczne, ale także maska czy dach. Oznacza to pokaźną różnicę w masie między M4 DTM Champion Edition a zwykłym modelem – zapewne o skali porównywalnej ze wspomnianym M4 GTS (1510 kg).
Do tego ceramiczne hamulce, podrasowane zawieszenie oraz specjalne 19- i 20-calowe felgi. To wszystko za niecałe 150 tysięcy euro, czyli mniej więcej tyle, co wersja GTS. Tyle, że tu potrzebny jest jeszcze większy refleks – M4 DTM Champion Edition powstanie jedynie w 200 egzemplarzach.
Tagi: 2016, bmw, champion, dtm, edition, m3, m4, m4 dtm champion edition, m4 gts, motorsport, premiera