Amerykański producent właśnie pokazał hardkorową wersję Camaro. ZL1 zbudowano wedle klasycznej zasady – wsadzamy V8 i zobaczymy co się wydarzy. A wydarzy się sporo.
Projektanci podkręconego Camaro nie szli na żaden kompromis projektując kolejne części samochodu. Amerykańska legenda ma teraz nowy zderzak z ogromnym wlotem powietrza, zupełnie nową maskę, przez którą ucieka nadmiar ciepła z komory silnika, agresywnie poprowadzone linie nadkoli, a co najłatwiej zauważyć z tyłu – spojler. Zl1 postawiono na nowych 20-calowych felgach owiniętych w pasek gumy zwany Goodyear Eagle F1 Supercar zaprojektowany specjalnie do tego samochodu.
Zmiany we wnętrzu są kosmetyczne – nowa jest spłaszczona u dołu kierownica, kubełkowe fotele Recaro oraz obity zamszem drążek zmiany biegów. Wszystkie elementy przeszyto kontrastującą czerwoną nicią, a o tym jaką wersją jedziemy przypomną rozsiane po całej kabinie emblematy.
Pod maską bez zmian – po amerykańsku. Potężne V8 o pojemności 6,2 litra rozwijające moc 640 koni mechanicznych przenoszonych na tylne koła przez “manual” (6 biegów) lub skrzynię automatyczną o aż dziesięciu przełożeniach. Pikanterii doda na pewno fakt, że ZL1 wyposażono w specjalny system amortyzatorów Magnetic Ride, w zatrzymaniu pomogą nam hamulce Brembo, a dla amatorów wyścigów spod świateł przygotowano system kontroli startu.
Camaro ZL1 trafi do sprzedaży prawdopodobnie w drugiej połowie roku.