Toyota RAV4 zadebiutowała na rynku na początku lat 90. i stałą się jednym z prekursorów tak popularnego dziś segmentu kompaktowych SUVów. Oparte na podzespołach Corolli auto bardzo sprawnie radziło sobie w terenie, a z czasem stało się hitem sprzedaży.
RAV4 stopniowo traciło zdolności offroadowe, a zyskiwało charakter auta rodzinnego i rekreacyjnego. W końcu na rynku w 2012 roku zadebiutowała jej czwarta generacja, która w roku 2015 przeszła facelifting. Teraz do salonów trafił rocznik modelowy 2016 – w teście najwyższej wersji wyposażeniowej Prestige z silnikiem wysokoprężnym sprawdzamy jak właśnie tym samochodem się jeździ.
Przed inżynierami Toyoty postawiono naprawdę poważne zadanie – poza stylistyczną ewolucją auto otrzymało także napęd hybrydowy (w Polsce w ofercie pojawi się w ciągu kilku tygodni). O ile z punktu widzenia testu konkretnej wersji z silnikiem diesla zdaje się być to informacja nieistotna o tyle wpłynęło to na fakt, że od teraz napęd na 4 koła można zamówić tylko z jednostką benzynową oraz systemem hybrydowym. Motor wysokoprężny jest dostępny tylko z napędem na przednią oś – równie dziwne, co odważne zagranie ze strony japońskiego giganta.
W ten oto sposób chyba pierwszy raz w życiu zasiadłem za kierownicą SUVa z dieslem i napędem tylko na dwa koła. Z punktu widzenia jazdy miejskiej nie ma to żadnego znaczenia. RAV4 jednak pomimo 143 koni mechanicznych z dwóch litrów pojemności chętnie zrywa przyczepność przy ostrzejszym ruszeniu z miejsca. Moment obrotowy na poziomie 320 Nm robi swoje i auto pomimo prawie 1600 kilogramów dobrze radzi sobie z przyspieszaniem. 10,5 sekundy do setki nie jest wynikiem spektakularnym, lecz dzięki dużej elastyczności (silnik bez problemu ciągnie już od około 1400 obrotów, a przy 1600 uzyskuje maksymalny moment obrotowy) nawet po wrzuceniu piątego biegu przy 70 km/h Toyota bez grymasu niezadowolenia zacznie przyspieszać.
Prowadzenie typowe dla Toyoty – pewne i przewidywalne. Wspomaganie nie jest przesadnie silne, lecz nadal nie jest to układ kierowniczy oddający w 100% to co dzieje się z kołami. Najlepiej czuć to kiedy wjedziemy autem na „kocie łby” lub dziurawą drogę szutrową – nad autem bez problemu panujemy, ale kierownica nie daje nam w pełni znać co mamy pod kołami. Szczególnie odczuwamy to, kiedy w łuku dodamy mocno gazu – koła tracą przyczepność i auto wpada w podsterowność, jednak na kole kierownicy nie zauważamy przesadnego szarpania od przedniej osi poszukującej trakcji.
Zawieszenie zdaje się być dosyć sztywne, jednak zasad fizyki nie oszukuje – RAV4 na zakrętach się przechyla, co jest winą wysokości nadwozia. Jego twardość nie jest jednak przesadnie duża, auto wybiera większe nierówności i robi to cicho. Zresztą w ogóle na pochwałę zasługuje wyciszenie wnętrza i to zarówno od strony układu jezdnego (z czym łączy się także wysoka kultura pracy silnika) jak i od otoczenia.
Zasiadając we wnętrzu wersji Prestige pierwsze co rzuci nam się w oczy to świetnie wyglądające, skórzane fotele, z przyzwoitym trzymaniem bocznym. Standardowo w tej wersji wyposażeniowej, a w innych opcjonalnie, są one podgrzewane, jednak szczerze mówiąc można by się spodziewać, że czas ich nagrzania będzie nieco krótszy. Poza nimi w ogóle całe wnętrze robi naprawdę dobre wrażenie. Materiały wykończeniowe są wysokiej jakości i większość z nich jest miękka. Z twardego plastiku wykonano tak naprawdę tylko centralną część deski rozdzielczej oraz uchwyty w drzwiach. Poza tym na desce rozdzielczej pociągnięto pas puszystego wykończenia, który wyglądem jak i wrażeniem estetycznym przywołuje na myśl auta segmentu premium. Dodatkowo boczki drzwi obito materiałem przypominającym welur. Również tunel środkowy wykonano z przyzwoitego plastiku, natomiast podłokietnik (z niezbyt głębokim schowkiem) także składa się z przyjemnych w dotyku tworzyw. Jedynymi elementami, które troszkę odbiegają jakościowo od całości, czy też jak kto woli estetycznie, są przyciski do regulacji lusterek – te pamiętają jeszcze czasy poprzednich generacji różnych modeli Toyoty.
Przełączniki podświetlane są na bardzo przyjemny dla oka błękitno-niebieski kolor. Podobnie sytuacja ma się z zegarami. Są duże i przejrzyste, klasyczne wskazówki także podświetlane są w tych barwach, natomiast pomiędzy tarczami znajduje się znany z innych modeli marki mały ekran, na którym wyświetlać możemy między innymi informacje dotyczące radia, czy innych funkcji auta. System multimedialny jest czytelny, prosty w obsłudze i działa bardzo szybko. Nie zdarza mu się zaciąć ani dłużej zastanawiać nad tym co nakazaliśmy mu zrobić. Na ekranie możemy dodatkowo wyświetlać obraz z kamer pokazujących obraz z tego co dzieje się dookoła całego auta – podobnie jak w Nissanach. Dodatkowo możemy wybrać który z widoków chcemy w danej chwili, przy danym manewrze zobaczyć. Kamery działają płynnie, a o pomocnicze linie skręcają, by pokazać nam którędy poruszać będzie się auto, jednak ich jakość jest nieco niższa od tych, które często stosuje się w innych autach. Jeśli jesteście jednak zwolennikami tradycyjnego rozglądania się na boki, albo po prostu wybierzecie pakiet wyposażenia bez wspomagaczy – nie martwcie się, widoczność jest dobra, przód auta przy parkowaniu łatwo wyczuć. Tylko tył może stanowić na początku lekki problem, ale od tego są czujniki parkowania.
RAV4 to niesamowicie przestronne auto. Po ustawieniu fotela z przodu pod osobę mierzącą ponad 180 centymetrów wzrostu z tyłu spokojnie zasiądą pasażerowie nawet wyżsi. Bagażnik Toyoty ma niecałe 550 litrów pojemności – to dużo. Dodatkowo przestrzeń tę możemy podzielić i zaaranżować opcjonalnymi gadżetami.
Cennik w momencie pisania tego tekstu nie zawiera jeszcze wersji hybrydowej. Jeśli jednak zdecydujemy się na Toyotę z napędem tylko na przednie koła czeka nas miła niespodzianka – wersja wysokoprężna kosztuje tyle samo co wersja benzynowa, więc jeśli nie obawiamy się wyższych kosztów serwisowania w perspektywie kilku lat to możemy zaoszczędzić troszkę na kosztach paliwa. Tym bardziej, że diesel okazał się naprawdę przyjemny w użytkowaniu i z pewnością nie wystraszy dzieci swoim klekotem – jak mają w zwyczaju jednostki konkurencji. Opisywany egzemplarz to wydatek minimum 145 tysięcy złotych, jeśli chcielibyśmy auto z napędem na wszystkie koła musimy dopłacić niecałe 8 tysięcy, jednak… do wersji benzynowej.
Toyota RAV4 utwierdziła mnie w przekonaniu, że wybierając tę markę stawiamy na wyjątkowo udane konstrukcje, które w żaden sposób nie dają dreszczyku emocji, jednak… po prostu cieszą swoim dopracowaniem. Przeglądając cennik śmiało mogę stwierdzić, że za kwotę 130 000 złotych dostajemy niemal w pełni wyposażone auto, z którego będziemy zadowoleni. Wyczuwam niemały sukces wersji hybrydowej – oby tylko była rozsądnie wyceniona.
Auto do testu zostało nam udostępnione przez salon Toyota Bednarscy w Toruniu – serdecznie dziękujemy!
Tagi: diesel, pierwszy kontakt, rav4, suv, Test, toyota, Toyota
Widać, że lifting w Rav4 poszedł w dobrym kierunku. Wnętrze sporo sie zmienilo jak i wizualnie zewnątrz auto dużo się zmieniło. Połączenie tego auta z hybrydą to bardzo mądre rozwiązanie. Będzie ekonomiczny Suv od Toyoty, taka Rav4 będzie miała wzięcie.