W coraz mocniej zróżnicowanym świecie motoryzacji nadal popularnością cieszą się klasyczne, wręcz konserwatywne formy. Toyota staje naprzeciw klientom poszukującym „starej szkoły” z grającym w klasie średniej Avensisem.
Za możliwość przetestowania samochodu dziękujemy dealerowi Toyota Bednarscy w Toruniu.
Podchodząc do Avensisa widzimy przede wszystkim zwartą sylwetkę klasycznego kombi (lub sedana). Toyota nie jest stylistyczną perełką wyróżniającą się z tłumu swoją twarzą – od tego są modele innych producentów. Avensis nie jest w żaden sposób brzydki, czy nieatrakcyjny, wręcz przeciwnie – jest taki, jak klient Toyoty oczekuje. Klasyczna forma w tym przypadku to moim zdaniem ogromna zaleta auta, natomiast za stylistyczne „smaczki” mogą służyć światła do jazdy dziennej LED w dosyć charakterystycznym kształcie. Nadmienię jednak, że pod słowem „klasyczny” nie mam na myśli przestarzały, czy zły – chodzi o pewien schemat projektowania auta wedle zasady: proste i nieudziwnione jest piękne.
Jeśli ktoś siedział w życiu w chociaż jednej obecnie oferowanej na rynku Toyocie (z wyjątkiem Aygo) to wsiadając do Avensisa przeżyje niemałe déjà vu. Wnętrze przejęło najlepsze rozwiązania z mniejszych i większych modeli marki. Jest schludne, wygląda podobnie jak nadwozie – konwencjonalnie, ale atrakcyjnie. Zegary są analogowe, natomiast powiewem nowoczesności są dwa ekrany – jeden między wskaźnikami, drugi natomiast na środku kokpitu służący do sterowania systemem info-rozrywki. Osobiście naprawdę lubię przebywać we wnętrzach tych samochodów ze względu na prostą obsługę wszystkich urządzeń i systemów na pokładzie – Avensis idealnie wpasowuje się w tę cechę. Tworzywa, z jakich wykonany został kokpit, są przyzwoitej jakości, nie są niemiłe w dotyku, natomiast przy ingerencji ręki… skrzypią! Niemniej jednak podczas jazdy żadne odgłosy dochodzące z plastikowego wykończenia nie dochodzą. Schowki są pojemne, do dyspozycji są także dwa uchwyty na napoje. Na pochwałę zasługuje miła w dotyku opcjonalna tapicerka skórzana i wygodne fotele. Przestrzeni z przodu, co oczywiste w tym segmencie, nie brakuje, z tyłu za kierowcą mierzącym 183 cm wzrostu (tak, za mną) również jest wystarczająca ilość miejsca. Avensis to auto rodzinne pełną gębą, o czym świadczy także niezwykle przestronna przestrzeń bagażowa o pojemności blisko 550 litrów, która opcjonalnie może być dzielona – jest to o tyle dobre rozwiązanie, że zakupy nie będą nam po bagażniku uprawiały maratonu. Haczyków na siatki niestety nie przewidziano. Przy okazji rozmiarów warto dodać, że japoński kombiak mierzy 4,8 metra – a to jeden z większych rozmiarów w tej klasie.
Pod maską testowanego egzemplarza pracował silnik diesla. Nie będę ukrywał, że celowo zdecydowałem się na test tej właśnie wersji, a nie odmiany benzynowej. Może nie będę mieć racji w 100%, jednak tej klasy auto, szczególnie w nadwoziu kombi, po prostu kojarzy mi się z takim rodzajem silnika. Toyota niemal na dobre zaniechała rozwój jednostek wysokoprężnych na rzecz technologii hybrydowej, to też pod maską znajdziemy konstrukcję… BMW. Dwulitrowa jednostka rozwija 143 konie mechaniczne. Jej praca nie jest ani uciążliwa, ani też specjalnie kulturalna.
Współpraca Toyoty z BMW wyszła jej zdecydowanie na plus. Diesel Bawarczyków w Avensisie sprawdza się bardzo dobrze. Ciągnie od samego dołu, a dzięki wysokiemu momentowi obrotowemu (320 Nm) sprawnie rozpędza niemałe auto na każdym biegu już od najniższych obrotów silnika. Średnie spalanie jakie wskazał komputer pokładowy po jeździe testowej oscylowało w okolicach 8 litrów, dodam jednak, że nie jest ono w żaden sposób miarodajne ze względu na specyfikę testu. Auto jeździło przez 80% czasu po mieście, natomiast w czasie robienia zdjęć, czy krótkich przerw silnik nie był gaszony ze względu na potrzebę ogrzania wnętrza – dzień był wyjątkowo paskudny i zimny. To sprawia, że spalanie mogłoby być o wiele niższe.
Prowadzenie Avensisa jest poprawne, układ kierowniczy w zasadzie oddaje to, co dzieje się z kołami, przy tym Toyota nie jest zbyt podsterowna. Zapędy kierowcy i wysoki moment obrotowy przy starcie często dusi kontrola trakcji, jednak warto dodać, że cały test przeprowadzany był przy padającym deszczu i mokrej nawierzchni. Zawieszenie to niemal tradycyjnie dla Toyoty ciekawe zestawienie sztywności z komfortem. Z jednej strony samochód jest ewidentnie zwarto zestrojony, z drugiej natomiast dobrze radzi sobie z wybieraniem nierówności… do momentu, aż zrobią się duże. Wtedy twardość daje o sobie znać. Parkowanie Avensisem także nie sprawi Wam problemów dzięki niezłej widoczności (szczególnie za sprawą umiejscowienia lusterek bocznych i dobrego widoku „przez ramię”) i kamery cofania, chociaż tutaj brakuje linii, które skręcałyby razem z autem.
Toyota Avensis jest typowym przedstawicielem klasy średniej i dzięki swojej klasycznej formie nieskomplikowanego auta przypadła mi do gustu. Dynamiczny i elastyczny silnik Diesla fantastycznie radzi sobie z niemałą kubaturą auta. Do tego, obsługa wszystkich urządzeń jest prosta.
Testowana Toyota została skonfigurowana w najwyższej wersji wyposażeniowej Prestige. To oznacza, że na jej pokładzie znalazło się niemal wszystko, co tylko dostępne jest w cenniku tego modelu. Poczynając od systemu nawigacji, przez dwustrefową klimatyzację, podgrzewanie wycieraczek i foteli… W cenie znajdują się także systemy bezpieczeństwa, jak asystent utrzymania pasa ruchu, czy kolizji. Toyota czyta także ograniczenia prędkości. Tanio nie jest, bo prezentowany egzemplarz to koszt niemal 148 tysięcy złotych, jednak jak wspomniałem mamy tutaj tak dużo opcji wyposażenia, że ich wypisanie zajęłoby tyle samo miejsca co cały ten tekst. Podstawową odmianę kupicie już za niespełna 90 tysięcy (sedan z silnikiem benzynowym). Kiedy jednak popatrzymy realnie na cennik bardzo dobrze skonfigurowanym autem wyjedziecie z salonu już za około 125 tysięcy złotych – co jest ceną konkurencyjną względem innych aut w tej klasie, tyle że nie każde jest w odbiorze tak przyjazne użytkownikowi jak Avensis.
Tagi: 2.0 d-4d, avensis, bednarscy toruń, diesel, kombi, prestige, toyota, Toyota, toyota avensis