MENU

Top Gear już jutro powraca na antenę!

Zmiany w podatku akcyzowym – będzie… taniej?

29 maja 2016 Blogi Autor:

Nowy Top Gear – na gorąco

Nareszcie przyszedł ten dzień, który miał wyjaśnić wszelkie znaki zapytania. Wieczór “być albo nie być” dla BBC i Top Gear, który wrócił na ekrany już z 23. serią w zupełnie odmienionej formie i w nowym składzie. Czy ekipa pod wodzą Chrisa Evansa zdała egzamin?

Cóż, przed emisją najnowszego odcinka wielu zapewne spodziewało się najgorszego, ale grymas zniesmaczenia praktycznie nie zagościł na mojej twarzy. Może z wyjątkiem ujęć w studiu, których na szczęście było stosunkowo mało – tu ani Evans, wraz ze swoją nadpobudliwością i nadmiernym entuzjazmem, ani LeBlanc, u którego także trudno chyba o niewyuczoną naturalność nie potrafili zyskać sympatii. W tych scenach zabrakło także chemii między prowadzącymi, ale tych dwóch facetów pracuje ze sobą stosunkowo krótko – wszystko może przyjść z czasem. Także druga część odcinka z wspomnianym duetem w roli głównej mnie nie uwiodła. Przyznam szczerze nawet, że część z Reliantem Robinem była jedną z mniej interesujących w całej historii Top Gear i jedynie zabawny sposób bycia Amerykanina ją uratował.

Sam LeBlanc zaliczył swój także pierwszy test, z Arielem Nomadem w roli głównej. Tu także można mieć problemy z zaufaniem w jego słowa – to przecież aktor, nie dziennikarz motoryzacyjny. Nie twierdzę, że wypadł źle, ale z perspektywy osoby oczekującej także dobrej i interesującej recenzji można mieć nieco do zarzucenia.

W tej roli o wiele lepiej wypadł Evans, który w Top Gear udowadnia, że jest świetnym, wszechstronnym prezenterem. O ile w studiu może być irytujący, to podczas jazdy w nowym Viperze ACR wypracował zdaje się wystarczająco satysfakcjonujący kompromis pomiędzy naśladowaniem charyzmy Clarksona, a swoim własnym stylem. Może do profesjonalizmu i merytoryki niektórzy mogą się przyczepić, ale i ostatnie odcinki wielkiej trójki także nie były tak bardzo naszpikowane rzetelnymi informacjami. Trzeba przyznać, że sam otwierający odcinek materiał z amerykańskimi muscle carami pokazuje, że Top Gear wciąż jest największym motoryzacyjnym programem na świecie (przynajmniej do premiery The Grand Tour) – takiego rozmachu, takich ujęć, montażu, lokalizacji, muzyki i realizacji pomysłów nie znajdziemy póki co w żadnym innym tego typu show. Pojawiła się też Sabine Schmitz, której w pierwszej odsłonie nowego sezonu było zdecydowanie za mało – to tylko rola epizodyczna, choć wystarczyło to, by wzbudzić sympatię do występującej się już niegdyś w programie Niemki.

Na pierwszy ogień rzucono więc zdecydowanie bardziej rozrywkową twarz programu. Królował wszechobecny Evans i przyciągający widzów LeBlanc, a zabrakło póki co Chrisa Harrisa czy też porządnego wkładu Sabine Schmitz. Z tym wszystkim w parze szła chociażby zmiana formatu tzw. gwiazdy w aucie za rozsądną cenę. Celebrytów tym razem było dwóch i mimo, że sam pomysł pewnej rywalizacji (także poprzez głosy publiczności) i wprowadzenia nitki rallycrossowej wydawał się na papierze średnio trafiony, to kapitalni Ramsay i Eisenberg byli odpowiedzialni za najwięcej uśmiechów tego wieczoru. Do humoru bowiem też będzie trzeba się jeszcze przyzwyczaić – nie zabrakło kilku uszczypliwości względem poprzedniej ekipy, ale typowy brytyjski humor póki co jest trochę rozmyty. Nie pomogła także wyjątkowo sztucznie reagująca publiczność z mocno wymuszonymi reakcjami.

Kiedykolwiek nowi prowadzący próbowali naśladować Clarksona, Hammonda i Maya wychodziło to co najmniej przeciętnie, ale na szczęście takich momentów nie było tak wiele. Nie da się owszem zapomnieć, że mamy do czynienia z praktycznie tą samą formułą i sporo ukłonów względem zagorzałych fanów starego Top Geara było czytelnych, ale jako kolejny motoryzacyjny program nowa odsłona show BBC ma spory potencjał, o ile nie będziemy traktować jej jako alternatywy dla niezastąpionego wciąż tria.

Tagi: , , , , , ,

Comments are closed.

Jeżeli chcesz posiedzieć na naszej stronie, niestety musisz zaakceptować nasze ciastka... Więcej info

Prawa EU wymagają od nas poproszenia żebyście akceptowali nasze ciastka... nie chcemy wam oddawać naszych ciastek, bo je bardzo lubimy. I są bardzo smaczne. Ale jak was nie poprosimy o ich akceptację, to jakiś student prawa znajdzie naszą stronę i potem nas wydoi na hajs za brak tej informacji...

Zamknij