To nie tylko chwytliwy tytuł – wiele wskazuje na to, że niedługo będzie to nasza codzienność. W Sejmie konsultowany jest obecnie projekt .Nowoczesnej, dający możliwość tworzenia w miastach stref “ekologicznych”, czyli przeznaczonych dla aut o określonej normie emisji spalin. Dobry pomysł?
Całą treść ustawy przeczytacie tutaj, ale na wszelki wypadek jest też zewnętrzny link: PDF
Ustawa daje radzie miasta, jako podmiotowi administracyjnemu, możliwość utworzenia konkretnych stref z ograniczeniem lub całkowitym wyłączeniem ruchu kołowego dla aut niespełniających konkretnej klasy emisji spalin. Czyli w prostych słowach, może dojść do sytuacji, kiedy rada miasta po prostu zamknie centrum dla aut, które nie spełniają normy Euro 4.
Podobne rozwiązania są powszechne na zachodzie Europy, jak chociażby zamieszczona poniżej mapa strefy w Berlinie, do której wjedziemy tylko autem spełniającym normę Euro 4 i wyższą dla silnika diesla, oraz normę Euro 1 dla silnika benzynowego:
W obecnym momencie taka plakietka potwierdzająca emisję spalin w aucie to koszt około 80-90 zł. Za jazdę bez takiej naklejki po zielonych strefach, w szybki sposób pozbędziemy się podobnej kwoty, oraz parunastu minut na rozmowę z niemiecką policją (mandat 40 euro i 1 punkt karny). W Polsce zapewne zaadaptowany zostanie pomysł plakietek naklejanych na szybę, a do sprawdzania ich będą mogły być oddelegowane oddziały Straży Miejskiej.
Możliwość wprowadzania stref ograniczonego ruchu będzie miało (w myśl obecnego projektu) każde miasto o liczbie mieszkańców powyżej 200 tysięcy.
W tym momencie na listę łapią się, alfabetycznie: Białystok (296 310), Bydgoszcz (354 990), Częstochowa (227 270), Gdańsk (462 996), Gdynia (247 329), Katowice (299 012), Kraków (762 448), Lublin (340 745), Łódź (698 688), Poznań (541 561), Radom (215 653), Sosnowiec (206 516), Szczecin (405 413), Toruń (202 591), Warszawa (1 748 916) i Wrocław (637 075). Podane liczby ludności to stan na 30.06.2016 i będzie on potrzebny do krótkiej analizy.
W uzasadnieniu proponowanej zmiany mamy do czynienia z wieloma faktami statystycznymi. “Według danych GUS w 2012 r. w Polsce park samochodowy wynosił, 24 875 700 szt., z czego ponad 75,4% stanowiły samochody osobowe (18 744 400 szt.). Jednocześnie 78% pojazdów to pojazdy o strukturze wiekowej powyżej 10 lat. Średni wiek samochodów w Polsce wynosi według różnych szacunków od 14 do 17 lat […] co oznacza, że dla wielu z nich emisja spalin jest znacznie wyższa niż standardy Euro 3 (od 2000 r.) lub Euro 4 (od 2005 r.)”
Dobrze, zacznijmy od początku. Na podstawie badania firmy GiPA, zajmującej się analizami rynków motoryzacyjnych, średni wiek samochodów w Polsce na koniec roku 2015 wynosił 12,6 roku. Źródło
Ale nawet jeśli przyjmiemy, zgodnie z ustaleniami GUS, 75,4% dla samochodów osobowych, 78% pojazdów powyżej 10 lat (czyli niespełniające normy Euro 4), daje nam to liczbę 14 620 632 samochodów. Co jest udziałem całego parku samochodowego na poziomie 59%. Liczba mieszkańców 16 miast które łapią się na listę – 7 647 513 osób. Czyli jest to około 20% całej populacji naszego kraju. Dla ułatwienia przemnożymy liczbę mieszkańców przez procent aut starszych niż 10 lat, uzyskamy wynik około 4,5 miliona osób, które mogą mieć problem z dojechaniem do konkretnego miejsca w mieście. Oczywiście, teoretyzujemy tutaj, ale jeżeli posłowie mogą… to my nie możemy?
Celem zmian jest oczywiście ograniczenie emisji spalin w miastach, skuteczna walka ze smogiem, “zmniejszenie liczby wypadków czy zmniejszenie strat czasu powodowanych zatłoczeniem.”. Tyle, że prawda jest taka – nasz kraj nie jest jeszcze gotowy na takie zmiany. Równając tego typu przepisy do poziomów europejskich, równajmy je również do standardów krajowych. Niemcy, Belgowie czy Francuzi – liderzy w kwestii ilości “stref zielonych” – posiadają parki samochodowe młodsze całościowo o 4 lata od nas. Również odsyłam do wcześniej przytoczonego raportu GiPA.
Ale Polak zawsze znajdzie na to jakiś pomysł. Jeżeli da się podrobić legitymacje inwalidzkie, to czym będzie zrobienie repliki takiej nalepki? Szykuje się nowa nisza na czarnym rynku. Oczywiście, projekt zakłada też możliwość wprowadzenia wyłączeń od tych zakazów, dotyczące mieszkańców stref wyłączonych z ruchu, pojazdów uprzywilejowanych, komunikacji miejskiej, taksówek (kanciaste 200D w strefie zabytkowej miasta, plujące CO2 za cały roczny krajowy import Passatów B5 TDI), pojazdów osób niepełnosprawnych, zabytkowych czy też historycznych (flota poniżej).
Tak, sam pomysł projektu ustawy ma podstawy jeśli chodzi o zmniejszenie emisji trujących gazów oraz CO2, zachęcanie ludzi do kupowania nowszych aut, tylko nie do końca wiadomo czy nas wszystkich na takie zmiany najzwyczajniej w świecie stać.
Tagi: ekologia, felieton, kontrowersja, miasta, news, normy emisji spalin, projekt, sejm, ustawa, zakaz, zakaz wjazdu, zakaz wjazdu dla starszych aut