Renault przez ostatnie kilka lat nie miało łatwego życia w klasie średniej. Z jednej strony reprezentowane przez Lagunę – nieco odstającą zarówno rozmiarami jak i ogólną jakością od rywali, z drugiej przez model Latitude – którego możecie nawet nie znać, bo tak „dobrze” się sprzedawał. Teraz jednak na rynek wszedł Talisman, auto które już na pierwszy rzut oka robi wrażenie. Jednak czy jest godną konkurencją dla innych aut tej klasy?
Wygląd Talismana to pierwsza z jego zalet: Renault prezentuje się po prostu fantastycznie. Przednie reflektory z zachodzącymi na boki światłami do jazdy dziennej, niczym wąsy suma, są nie do pomylenia z żadnym innym oferowanym obecnie autem. Grill jest niezbyt wielki, ale dzięki temu przód nabiera dynamicznego charakteru. Sylwetka Talismana jest idealnym oddaniem eleganckiej limuzyny (szczególnie w czarnym kolorze), cały kształt ogólnie może przywodzić na myśl ten z Jaguara XJ. Jak kopiować, to od najlepszych. Ma to swoje odbicie w praktyce: otwór przestrzeni bagażowej (608 litrów pojemności) jest dosyć mały jak na rozmiar auta, jednak wygląd samochodu rekompensuje to w stu procentach. Tylne reflektory również robią bardzo pozytywne wrażenie, po zmroku jadąc za Renault, nawet w dużej odległości na pewno go rozpoznacie. Styliści z Francji wykonali kawał solidnej roboty, moim subiektywnym zdaniem to obecnie najlepiej wyglądające auto klasy średniej dostępne na polskim rynku!
Talisman mierzy 4,85 metra długości i ma niemal 1,9 metra szerokości, to sprawia, że jest w absolutnej czołówce pod względem wielkości w klasie średniej. Daje się to odczuć w środku, wnętrze jest duże i przestronne, aczkolwiek z pozycji kierowcy możecie poczuć się nieco zbyt zabudowani całym kokpitem. Pasażerowie tylnej kanapy jadą w warunkach klasy wyższej, przestrzeni nie brakuje a sam komfort można spokojnie porównać do nowego Mercedesa klasy E – jest to śmiała teza, której będę bronił. Fotele testowanego auta były podgrzewane oraz wentylowane (szczególnie sprawnie działa druga funkcja), jednak gdyby to nie wystarczyło do dyspozycji podróżujących był jeszcze masaż. Kilka trybów faktycznie się między sobą różni, można regulować ich intensywność oraz szybkość, ogólne wrażenie było pozytywne, aczkolwiek jeśli chcecie mieć naprawdę dobrze wymasowane plecy po prostu wybierzcie Mercedesa klasy S, albo utalentowaną Tajkę… Talisman po prostu może nieco umilić Wam podróż tu i tam uciskając plecy.
Wykończenie wnętrza w zasadzie nie pozostawia większych uwag, poza lekko skrzypiącą i wykończoną „tanim” plastikiem okolicą ekranu systemu multimedialnego. W testowanym egzemplarzu fotel kierowcy za każdym przesunięciem ocierał (niemiłosiernie przy tym piszcząc i skrzypiąc) o konsolę centralną, jednak możemy to uznać za wadę tego konkretnego egzemplarza – siedząc w innych Talismanach nie zauważyłem tej wady. Wracając jednak do systemu info-rozrywki – jego interfejs w pierwszej chwili może być dla postronnego użytkownika aut innej marki nieco skomplikowany, ale bardzo szybko staje się on intuicyjny i w zasadzie działa płynnie. Tradycjonalistów z pewnością zasmuci fakt, że ustawienia klimatyzacji także obsługuje się za jego pomocą.
W tunelu środkowym znajdziemy schowek, który w pierwszej chwili wydaje się mały, jednak kiedy włożymy do niego rękę okazuje się, że ciągnie się on aż do wysokości drążka skrzyni biegów, co sprawia, że jego głębokość porównywalna jest z jaskiniami w północnej Słowacji. Bez problemu zmieścicie tam półtoralitrową butelkę i co ciekawe – także schłodzicie, ponieważ schowek jest klimatyzowany.
Na tunelu znajdziemy także przycisk z czymś przypominającym kwiatka. Tryb wysadzania grządek na działce? Nic bardziej mylnego, ponieważ to właśnie ten przełącznik przeniesie Was, czytelników, do najciekawszej części testu, czyli jazdy. Jest to guzik bezpośrednio odpowiedzialny w systemie info-rozrywki za ustawienia trybów jazdy. Tutaj możemy wybierać pomiędzy Eco, Comfort, Normal oraz Sport, jednak najbardziej spodoba Wam się możliwość wyboru nastawy indywidualnej. Auto zmienia charakterystykę pracy począwszy od reakcji na gaz, przez pracę dwusprzęgłowej skrzyni EDC kończąc na czułości układu kierowniczego. Co ciekawe w trybie Eco wyraźnie czuć ograniczoną moc, natomiast w trybie Sport silnik bez problemu kręci się pod czerwone pole i jest o wiele bardziej posłuszny w reakcji na gaz.
Jazda Talismanem sprawia ogromną przyjemność. Auto jest raczej skierowane do kierowców lubiących wygodę i komfort niż sportowe wrażenia, lecz do tego wrócę jeszcze za chwilę. Zawieszenie bardzo sprawnie wybiera nawet większe nierówności i dziury, chociaż radzę uważać w ich pokonywaniu – felgi o niskim profilu lubią się uszczerbić. Talisman ma tendencję do „pływania” na długich wybojach, jednak nie jest to nieprzyjemne jak w niektórych miękkich konstrukcjach. Układ kierowniczy tradycyjnie dla Renault nie daje odczucia tego co dzieje się z kołami, jednak w żadnym miejscu nie czułem, aby auto było jakkolwiek trudne do wyczucia czy opanowania. Nie ma specjalnej tendencji do podsterowności, chyba że wykonacie za kierownicą jakąś totalną głupotę, po której i tak na koniec wyratuje Was masa systemów wspomagających kierowcę (asystenci pasa ruchu, kolizji, ESP i inne rzeczy, o których nawet nie wiecie, ale jak trzeba to zadziałają).
Za dopłatą w Talismanie dostępny jest układ 4CONTROL. Co robi i dlaczego (nie)warto do niego dopłacać? 4CONTROL to system czterech kół skrętnych. Złośliwi powiedzą, że to kolejna rzecz więcej do popsucia się, jednak sceptykom polecam jeszcze chwilę zostać i poczytać. Tylna oś przy prędkościach niższych (do 70 km/h) skręca się w kierunku odwrotnym w stosunku do przedniej. To sprawia, że auto jest bardziej zwrotne – i mówię to z własnych odczuć, nie „z prospektu”. Talisman mimo swoich niemałych rozmiarów do zawrócenia potrzebuje 10,8 metra (wynik na poziomie aut segmentu B i kompaktów). Do tego podczas manewrowania wyraźnie czujemy, że tył podąża za przodem, a podczas pokonywania ostrych zakrętów wręcz zachodzi on do wewnątrz. Uczucie z perspektywy kierowcy niesamowicie intrygujące i dające koniec końców frajdę, jednak jeśli osoba z którą jeździcie na co dzień cierpi na chorobę lokomocyjną to właśnie wtedy w system 4CONTROL nie warto inwestować. Wrażenia z kilku szybszych zakrętów na parkingu z tylnej kanapy dają murowane mdłości nawet u osób, u których podobne objawy wcześniej nie występowały. Jednak kiedy już przekroczycie barierę 70 km/h system nadal będzie koła skręcał, ale w kierunku identycznym jak w przypadku osi przedniej. Tutaj wrażenia są mniej spektakularne, nie dają nikomu mdłości, auto jest po prostu odrobinkę bardziej stabilne i… tyle. Przy cenie 9000 złotych należy system potraktować jako ciekawostkę, chociaż osobiście kupując Talismana chyba zdecydowałbym się na to rozwiązanie (za cenę wylotu na Malediwy).
Pod maską Talismana nie znajdziecie wielu silników. W przypadku benzyny, którą miałem okazję jeździć wybór jest prosty. Możecie mieć każdy silnik, pod warunkiem, że będzie mieć pojemność 1.6, turbinę i moc 149 lub 200 koni mechanicznych. Testowana, słabsza odmiana wyróżnia się jednak niezłą dynamiką. Auto sprawnie przyspiesza do prędkości dozwolonej na polskich drogach, jest przy niej bardzo stabilne. Do „setki” jest to dokładnie 9,6 sekundy, jednak charakter Talismana jest raczej spokojny, nieprowokujący do szybszej jazdy. Jednostkę połączono z automatyczną skrzynią EDC. Dzięki dwusprzęgłowej konstrukcji niemal nie czujemy zmian biegów, są one przy tym bardzo szybkie. Przełożenia możemy zmieniać ręcznie za pomocą drążka, działa on jak w rajdach przykazano – od siebie bieg w dół, do siebie bieg w górę. Konstrukcja zasługuje na dużą pochwałę, nie jest to jeszcze poziom volkswagenowskiego DSG, jednak powiem szczerze, że dużo nie brakuje. Spalanie Talismana kształtuje się na poziomie bardzo przyzwoitym. Na trasie spokojnie da się spalić około 6 litrów na 100 kilometrów, w mieście jest to koło 9-10.
Cennik Renault startuje od 93 tysięcy za 110 konnego diesla, za benzynę zapłacicie minimum 105 tysięcy, prezentowana sztuka to w wersji podstawowej 112 tysięcy, po doposażeniu to już poziom bliższy 150 tysięcy. Czy warto? Za przyjemność z jazdy, jaką dał mi Talisman podczas okresu testowania zdecydowanie tak. Poza kilkoma detalami wnętrza, których jakość odstawała od całego poziomu auta nie było w nim słabego punktu. Renault wykonało kawał dobrej roboty projektując to auto i mam nadzieję, że pokusi się o wersję RenaultSport, bo ryzykuję stwierdzenie, że mogę się wtedy zakochać. Naprawdę.
Technikalia
Serce: | 1.6 Energy TCe 150 EDC - benzynowy, turbodoładowany |
Skrzynia biegów: | 7-stopniowa, automatyczna |
Napęd: | na przednie koła |
Liczba i układ cylindrów: | 4, rzędowy |
Pojemność: | 1 618 cm3 |
Moc: | 148 KM (110 kW) przy 5200 obr./min |
Moment obrotowy: | 220 Nm przy 1750 obr./min |
Prędkość maksymalna: | 210 km/h |
Spalanie (dane producenta): Spalanie (nasza średnia): | 7,5 / 4,7 / 5,8 l/100 km 9,0 / 6,1 / 7,6 l/100km Miasto / trasa / średnie |
Wydychanie CO2 | 130 g/km |
Hamulce (przód/tył) | tarczowe wentylowane/tarczowe |
Struktura zawieszenia (przód/tył) | jednowahaczowe |
Rozmiar opon | 245/45 R18 |
Gwarancja | mechaniczna: 2 lata; perforacyjna: 12 lat; na lakier: 3 lata |
Jak duże?
Długi? | 4848 mm |
Szeroki? | 1869 mm |
Wysoki? | 1463 mm |
Rozstaw osi: | 2808 mm |
Ile drzwi? | 4 |
Ile miejsc? | 5 |
Ciężki? | 1505 kg |
Ładowność: | 525 kg |
Bagażnik: | 608 l (max 1022 l) |
Średnica zawracania: | 10,8 m |
Pojemność baku: | 52 l |
A ile to kosztuje?
Cena bazowa: | 92 900 PLN (Energy dCi 110, LIFE) |
Cena bazowa testowanego egzemplarza: | 111 900 PLN |
Testowany egzemplarz: | około 140 000 PLN |
Co dostajemy w bazowej wersji?
Co dostajemy dodatkowo w testowanej wersji?
Kilometrówka
Ile przejechaliśmy? | 997 km |
Tagi: 2016, edc, galeria, Renault, Renault, talisman, tce 150, Test