Nawet jeśli spojrzymy na reaktywowany Top Gear z dużą dozą wyrozumiałości i sympatii to jednak nawet różowe okulary nie przesłonią nam niepochlebnych opinii i słabnących wyników oglądalności. Od pewnego czasu było coś na rzeczy, a dziś eksplodowała kolejna bomba – Chris Evans oficjalnie opuszcza show.
Plotki krążyły już od kilku dni – mówiło się, że albo to Evans odejdzie z Top Gear, albo zrobi to Matt LeBlanc. Na temat „nowego” Top Gear tego typu gorących newsów przeczytaliśmy już sporo, ale tym razem rzeczywiście było coś na rzeczy. Anglik poinformował o swojej decyzji na Twitterze dziękując swojej ekipie za pracę przy ostatnim sezonie programu. Wszystko to zaledwie dzień po zakończeniu emisji 23. serii Top Gear.
Stepping down from Top Gear. Gave it my best shot but sometimes that's not enough. The team are beyond brilliant, I wish them all the best.
— Chris Evans (@achrisevans) July 4, 2016
Co to oznacza dla programu? Prawdopodobnie teraz to LeBlanc zostanie liderem i twarzą show. Od razu pojawiły się informacje, że Evans nie zostanie zastąpiony przez nowego prezentera, a pozostała część ekipy pozostanie bez zmian. Może to oznaczać więcej miejsca na antenie choćby dla Chrisa Harrisa i Rory’ego Reida – czyli tych prowadzących, którzy dostali najwięcej pochlebnych opinii. A ze wszystkiego najbardziej cieszą się i tak Clarkson, Hammond i May, którzy już niedługo startują ze swoim The Grand Tour.
Aktualizacja:
Jak podaje brytyjski „Telegraph” nieudany epizod w Top Gear to nie jedyny problem Chrisa Evansa. Policja z Londynu zaczęła badać zgłoszenie kobiety, która twierdzi, że została ofiarą napaści seksualnej w latach 90′. Czyżbyśmy po prezenterze bijącego producenta mieli kolejnego prowadzącego z poważnymi kłopotami?
Tagi: 23 seria, chris evans, matt leblanc, tg, top gear